Au Pair Clubbing – Melissa De La Cruz
Wydawnictwo i data : Amber 2007-04-20
Seria: Au Pair
Ocena: * * *
Opis wydawnictwa:
Minął rok od poprzednich wakacji. Trzy operki znowu są w odlotowym kurorcie.
Eliza wraca do Hamptons z dumnie podniesioną głową - już nie musi być opiekunką; zaczyna pracę w nowo otwartym nocnym klubie. I decyduje, że najwyższy czas odzyskać Jeremy’ego.
Jacqui przyjeżdża z mocnym postanowieniem - tym razem będzie opiekunką idealną, taką że po wakacjach państwo Perry polecą ją znajomym i będzie mogła zostać w Stanach. Ale w realizacji tych planów przeszkadza jej pewien zabójczo przystojny Francuz.
A Mara dalej błyszczy w towarzystwie, baluje, wmawia sobie, że już jej nie zależy na Ryanie, flirtuje z innymi chłopakami i zapomina o starych przyjaciółkach...
Jak bohaterki Au pair potrzebne od zaraz poradzą sobie z nieoczekiwanymi burzami uczuciowymi i przekonają się, czy nadal łączy je przyjaźń?
Eliza wraca do Hamptons z dumnie podniesioną głową - już nie musi być opiekunką; zaczyna pracę w nowo otwartym nocnym klubie. I decyduje, że najwyższy czas odzyskać Jeremy’ego.
Jacqui przyjeżdża z mocnym postanowieniem - tym razem będzie opiekunką idealną, taką że po wakacjach państwo Perry polecą ją znajomym i będzie mogła zostać w Stanach. Ale w realizacji tych planów przeszkadza jej pewien zabójczo przystojny Francuz.
A Mara dalej błyszczy w towarzystwie, baluje, wmawia sobie, że już jej nie zależy na Ryanie, flirtuje z innymi chłopakami i zapomina o starych przyjaciółkach...
Jak bohaterki Au pair potrzebne od zaraz poradzą sobie z nieoczekiwanymi burzami uczuciowymi i przekonają się, czy nadal łączy je przyjaźń?
Recenzja:
Wiem, że recenzja pierwszej części tego cyklu do pochlebnych nie należała. Nasuwa się pytanie – po co sięgać po drugą? Tak więc - przeczytałam, gdyż kupiłam już bardzo dawno, no i bez sensu, że by stała na półce, nieruszona. Chyba się ze mną zgadzacie?
Zacznę od bohaterów. W pierwszej części byli płascy, a ich charakter określały tylko wymyśle marki ciuchów, samochodów, a nawet jedzenia… Muszę przyznać, że w drugiej części, Melissa De La Cruz postarała się rozwinąć ich osobowości tak, że nabrały wyrazistości. Był to spory krok do przodu, choć nie można powiedzieć, iż autorka wyzbyła się całkowicie sztampowości i stereotypów.
Mimo, że w kategorii ‘bohaterowie’ zaobserwować można było progres, to z fabułą stało się zupełnie coś innego - wkradła się nuda, towarzysząca stałej przewidywalności. Powtarzające się wydarzenia po prostu mnie dobijały, ale dało się przebrnąć. Oczywiście, treść była niewymagająca, tutaj nie zaszły żadne zmiany.
Język nadal bardzo kolokwialny, ale nie przekraczał granic przyzwoitości. Dzięki temu autorka zachowuje pewien realizm powieści. Denerwowały mnie tylko ciągłe wstawki po francusku. Przecież nie każdy musi znać ten język. To jednak minus dla wydawnictwa, przecież zawsze można wstawić przypisy.
I to by było na tyle. Obiecuje, że od teraz biorę się za poważniejsze książki…
Ostateczna ocena: 5,1/10